Jakkolwiek parafa wraz z kościołem św. Henryka istnieją od roku 1893, to jednak, przez kilka lat prawo udzielania chrztów, ślubów i odprawiania pogrzebów było zarezerwowane dla dotychczasowych parafii św. Maurycego, Bożego Ciała i św. Doroty, zaś uprawnienia duszpasterzy nowej parafii były ograniczone.
Pierwszym księdzem skierowanym przez kardynała Koppa do sprawowania nabożeństw w kościele św. Henryka był zasłużony misjonarz ks. Eduard Hermann. Po 2,5 latach misji na Dzikim Zachodzie w Ameryce przyzwyczaił się do tak głośnych kazań, że w kościele aż grzmiało. W roku 1896 zasłabł w konfesjonale i w miesiąc później zmarł w wieku 65 lat.
Drugim duszpasterzem w parafii z tytułem kuratora został ks. Martin Hemmer. Oprócz odprawiania nabożeństw mógł on jeszcze odwiedzać chorych i uczyć religii w szkołach. Był to i tak nadmiar obowiązków zważywszy, że liczba parafian wynosiła wtedy 13 tys. dusz. Po dwuletniej (1896-98) pracy w naszej parafii został proboszczem w powiecie Góra Śl., a od roku 1907 był proboszczem w pow. lwóweckim. W latach 1945-47 ten sędziwy kapłan doznał tam wielu krzywd i przemocy oraz wiele miłości, o czym świadczy zachowana korespondencja. Wysiedlony z resztką swoich parafian w czerwcu 1947 r. pisał z jednego z obozów: „W tych tygodniach doznałem wielu cierpień, ale też i wiele miłości”. W miesiąc potem, już na terenie Niemiec, zmarł w wieku 84 lat.
Kolejnym administratorem kościoła został w roku 1898 ks. Antonius Bergel. W rok później, 12 września 1899, zostaje ustanowiony pierwszym pełnoprawnym proboszczem parafii św. Henryka. Od czasu studiów w Rzymie, gdzie uzyskał doktorat w zakresie prawa kanonicznego, był zaprzyjaźniony z Achillesem Ratti, późniejszym papieżem Piusem XI. Po wyborze kardynała Ratti na Urząd Piotrowy otrzymał godność prałata domu papieskiego, zaś po 14 latach kierowania parafią został włączony w skład kapituły katedralnej, rezydując od roku 1912 przy katedrze wrocławskiej.
Jego następcą został 31 stycznia 1912. r. ks. Viktor Bohn, uprzednio proboszcz w Trzebnicy. Zmarł on podczas ciężkiej epidemii grypy w październiku 1918 r. w wieku 48 lat. Jego grób znajduje się na cmentarzu parafialnym przy ul. Bardzkiej, założonym dzięki jego staraniom rok wcześniej.
Trzecim pełnoprawnym proboszczem naszej parafii był od dnia 13 marca 1919 roku ks. Wilhelm Herrmann. Styl jego duszpasterzowania polegał na tym, aby pozostawać w cieniu i nie eksponować własnej osoby. Pracę w stowarzyszeniach parafialnych zlecał wikarym, a w kazaniach trzymał się ściśle przeznaczonego na dany dzień Słowa Bożego i unikał wygłaszania prywatnych sądów. W tym zakresie stanowił przeciwwagę swoich porywczych wikarych, którzy po roku 1933 mieli niejednokrotnie kłopoty z powodu wszędobylskich szpicli hitlerowskich. Ks. radca Herrmann pełnił przez 5 lat funkcję dziekana Dekanatu Wrocław - Południe. W stan spoczynku przeszedł w roku 1941 i w wieku 74 lat zmarł we Wrocławiu 19 grudnia 1946 r. Pochowany jest na cmentarzu św. Wawrzyńca.
Kolejnym proboszczem i dziekanem naszego dekanatu został z dniem 10 grudnia 1941 r. ks. Roman Reisse, doktor teologii. Jego wybitna sylwetka duchowa zasługuje na szersze omówienie. Urodzony w Świdnicy w r. 1893, został wyświęcony na kapłana w r. 1916. Po uzyskaniu doktoratu pełnił we Wrocławiu różne odpowiedzialne posługi i funkcje zlecane mu przez kardynała Bertrama. Do nich zaliczyć można np. prezentację katolickiego stanowiska odnośnie spraw publicznych w Niemczech na przełomie lat 1920/ 1930 w cotygodniowej audycji radia wrocławskiego. Jako kurator w Lubiążu (1928-1931) odrestaurował zabytkowy kościół opacki, a jako proboszcz w Legnickim Polu (1931-1935) odnowił wspaniały kościół klasztorny. W tym czasie władze hitlerowskie zabroniły mu nauczania religii w tamtejszym gimnazjum. Następną placówką ks. Reissego była Oleśnica (1935-1941), gdzie przywitały go groźby i demonstracje bojówek faszystowskich, wznoszących okrzyki: "Klecho, miej się na baczności, oleśnicka SS czuwa!". Mimo ataków wrogów Kościoła dokonał potrzebnej rozbudowy zbyt małego kościoła oleśnickiego. Okres jego duszpasterzowania w naszej parafii scharakteryzował jeden z ówczesnych parafian w następujących słowach: „Bogu niech będą dzięki za to, że nam przynajmniej na 3 i pół roku dał tego kapłana. jego kazania poruszały głęboko swoim pasterskim ujęciem przekazu ewangelicznego. Jego precyzyjny sposób wyrażania się zaskakiwał niezależnie od okazji i tematu wypowiedzi. W podziw wprawiała jego wiedza i umiejętność przybliżania słuchaczom tła historycznego i kulturalnego. Tak się złożyło, że styczeń roku 1945 zastał ks. Reissego poza Wrocławiem, jednak na wieść o zbliżaniu się armii radzieckiej do miasta natychmiast, pomimo trudności, powrócił do parafii. Tutaj dzielił los oblężonych parafian. W dniu 22 lutego w drodze z kościółka Maryi Wspomożycielki do znacznie zrujnowanej 3 dni wcześniej plebanii dostał się w ogień artyleryjski i doznał wstrząsu mózgu oraz uszkodzenia słuchu, gdy tuż obok niego eksplodował granat. 3 marca SS zmusiła proboszcza do opuszczenia plebanii. Odtąd pomagał wiernym w parafii katedralnej i na Karłowicach. Dzień kapitulacji, 6 maja 1945, zastał go w obozie w Sołtysowicach, gdzie spowiadał więźniów cudzoziemskich, udzielał Komunii św. i Sakramentu Chorych oraz wygłosił kazanie w języku włoskim. Powrót do parafii był powrotem na ruiny, a mieszkaniem proboszcza i miejscem sprawowania codziennej Ofiary Eucharystycznej był pokoik na parterze domu przy ówczesnej ul. Wielkiej 168. Dramat wydarzył się w 2 miesiące później, 8 lipca 1945. W tym dniu ks. Reisse odwiedził proboszcza Direske w pa rafii Bożego Ciała. Wobec późnej pory gospodarz prosił swego gościa, aby pozostał na nocleg. Ks. Reisse odpowiedział jednak: "Proboszcz powinien być w nocy wśród swoich parafian" i krótko po godz. 22 udał się do domu. W okolicach ul. Kościuszki został zastrzelony przez polski patrol wojskowy. Wezwania do zatrzymania się prawdopodobnie nie usłyszał albo też chciał podejść bliżej i wytłumaczyć, że jest księdzem... Jego ciało udało się zabrać z miejsca tragicznego zdarzenia dopiero następnego dnia wieczorem i pochowano – zgodnie z życzeniem wyrażonym w jednym z kazań na Dzień Zaduszny – na cmentarzu przy ul. Bardzkiej. Na nagrobku ks. Reissego widnieje napis: „Dilexit Ecclesiam – Ukochał Kościół”, trafnie oddające jego ducha i jego dzieło.
Na miejsce tragicznie zmarłego proboszcza Romana Reisse administratorem parafii w okresie od lipca 1945 do czerwca 1946 był jeden z dotychczasowych wikarych, 34-letni ks. Rudolf Lange. Centrum życia parafii przeniosło się do mało uszkodzonej kaplicy poewangelickiej, nieopodal kościoła św. Stanisława Kostki. Po wysiedleniu do Niemiec skupił wokół swojej osoby rozproszonych tam byłych parafian św. Henryka. W r. 1949 uzyskał stopień doktora teologii, a po habilitacji został w r. 1965 profesorem chrześcijańskiej nauki społecznej i ogólnej socjologii religii na Uniwersytecie w Bambergu. Zmarł w roku 1989.