Działania wojenne i zniszczenia kościoła w 1945 roku
Pierwsze pociski i bomby spadają na terenie parafii w dniu 28 stycznia 1945 roku. Na rozkaz gauleitera Hankego w "twierdzy Wrocław" może pozostać tylko 35 duchownych katolickich. W naszej parafii zostaje ks. proboszcz Reisse. Od 16 lutego silny ostrzał pozwala przeżyć tylko w piwnicach.
Wybuch miny lotniczej powoduje 19 lutego zniszczenie witraży w prezbiterium. Następnego dnia rano proboszcz musi zgasić wieczną lampkę w kościele i przenieść Najświętszy Sakrament do kościółka Maryi Wspomożycielki przy ul. Glinianej 47/49. W dwa dni później wybuch granatu powoduje kontuzję i uszkodzenie słuchu proboszcza, a inne pociski niszczą poważnie obie wieże kościoła. Ks. Reisse "mieszka" wraz z 16 osobami w piwnicy plebanii, ale 3 marca SS zmusza wszystkich do ewakuacji na ul. Katedralną. 15 marca udaje się kapelanowi wojskowemu ks. Schaffranowi dojść do kościoła i zabezpieczyć monstrancję oraz kielichy.
23 marca prezbiterium kościoła, zakrystia oraz połowa plebanii zostaje zburzona wskutek nalotu bombowego.
Po kapitulacji twierdzy w dniu 6 maja proboszcz wraca z Karłowic do parafii. Zastaje dalsze zniszczenia w kościele (jeden z gotyckich tryptyków, organy, witraż rozetowy w chórze), ale na plebanii do zamieszkania nadawały się 3 pokoje i kuchnia. Również większość domów przy ulicach: Glinianej, Borowskiej, Ciepłej, Łódzkiej, Tomaszowskiej, Gajowej, Hubskiej, Joannitów, Stawowej, Skwerowej i Komandorskiej nadawała się do odbudowy.
Po kilku dniach widok staje się o wiele smutniejszy. Żołnierze radzieccy dokonują systematycznych podpaleń całych ulic. Ofiarą podpalenia pada w dniu 11 maja ocalała część plebanii wraz z piwnicami, gdzie przechowywano księgi parafialne i inne dokumenty oraz nieco dobytku kościelnego. W tym samym dniu płonie cała ul. Gliniana wraz w kościółkiem Maryi Wspomożycielki.
Mimo tragicznej sytuacji proboszczowi udaje się otrzymać w dniu 9 czerwca od radzieckiego komendanta wojskowego gen. pułkownika Iwanowa zezwolenie na użytkowanie opuszczonej, mało zniszczonej kaplicy poewangelickiej przy ówczesnej ul. Wielkiej 168.
Powrócił też do parafii ks. Lange, jeden z wikarych zmuszonych w lutym do opuszczenia miasta. Obaj kapłani zamieszkali w pozbawionym szyb budynku, który dziś jest plebanią parafii św. Stanisława Kostki.
Następuje tragiczny wieczór 8 lipca 1945 roku, kiedy to po godz. 22:00 polski patrol zastrzelił na ul. Kościuszki ks. proboszcza Reisse. Po pogrzebie, który odbył się na cmentarzu parafialnym przy ul. Bardzkiej, administratorem parafii z dniem 16 lipca zostaje dotychczasowy wikary, ks. Lange.
Dla zaspokojenia potrzeb wiernych z rejonu Skowroniej Góry, gdzie zrujnowana została kaplica cmentarna, zorganizowano z dniem 19 sierpnia odprawianie nabożeństw w jednej z sal straży pożamej przy ul. Borowskiej. Niestety, z dniem 5 marca 1946 władze miejskie zabroniły dalszego jej użytkowania na cele sakralne.
Następuje okres zarządzonych przez wielkie mocarstwa przesiedleń. Polacy wysiedlani z ziem wschodnich Rzeczpospolitej przybywają coraz liczniej do nowego miejsca zamieszkania, natomiast od 20 lutego 1946 roku do końca tegoż roku los przesiedleńców spotyka dotychczasowych parafian. W tej sytuacji ks. Lange przekazuje w czerwcu 1946 roku administrację parafii na ręce ks. Dominika Kostiala, kapłana archidiecezji lwowskiej.